W poniedziałek 8 kwietnia...

REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE

 

Za...

W dniach 15 - 17 marca w Zespole Szkół...

02 marca uczniowie Salezjańskiego Liceum...

ZAPRASZAMY NA DNI OTWARTYCH DRZWI W NASZEJ...

21.02.2024r. na hali sportowej Zespołu Szkół...

HoLlYwOoDź 2 2018

Obrazek użytkownika Krzysztof Naworol
Krzysztof Naworol

      W dniach 22-23 marca elitarna grupa licealistów miała okazję udać się na wycieczkę biologiczno-informatyczną do Łodzi. Kilka godzin i jeden przystanek w maku w zupełności wystarczyły nam by dotrzeć do tego osobliwego miasta pełnego zabytkowych kamienic i zdziwaczałych rond. Należy także pamiętać o tramwajach które są dosłownie wszędzie (szczególnie pod twoim oknem :V).
        Pierwszą czekającą na nas atrakcją było słynne łódzkie zoo, gdzie pan przewodnik z pasją opowiedział nam co nieco, o niektórych jego mieszkańcach, a w sumie to mówił o wszystkim i odpowiadał na każde pytanie (a czasem my na jego). Najbardziej niepowtarzalnym doświadczeniem myślę, że była jednak sposobność pomiziania prawdziwego, żywego kameleona lamparciego i pytona. To była jedna z najwspanialszych lekcji w naszym życiu, która nauczyła nas, że rzucanie wężami to zły pomysł. Nie zdziwiłabym się także, gdyby po naszym odjeździe wywieszono na drzwiach terrarium tabliczkę: „UWAGA NA SIKAJĄCE ROPUCHY”.  
   Właśnie tak swój czas spędzali biologowie, a  przyszli informatycy poszerzali swoją rozległą wiedzę o kolejne gigabajty. Nasi przyszli informatycy odwiedzili Uniwersytet Łódzki, gdzie zapoznali się z Kryptografią czyli sposobami ukrywania informacji. Po tych wszystkich atrakcjach zameldowaliśmy się w zarezerwowanym dla nas schronisku młodzieżowym, gdzie czekał na nas ciepły rosołek i smakowity schabowy.
   Wbrew pozorom, nie był to jeszcze dla nas koniec gorączki czwartkowej nocy. Zabawa dopiero zaczynała się rozkręcać :D Po obiedzie, nasz dobry druh i absolwent naszej ukochanej szkoły – Mateusz Mazański, oprowadził nas trochę po Łodzi i przytoczył kapkę historii związanej z tym miejscem. Przeszliśmy się trochę ulicą Piotrkowską po drodze podziwiając słynny Pasaż Róży (zwany też Szklanymi domami) oraz oglądając okoliczne murale. Koniec końców zawitaliśmy też oczywiście do Manufaktury, by ostatecznie pożegnać naszego przewodnika i udać się na zasłużony sen.
         Nowy dzień, nowi my. Spakowani i nakarmieni wyruszyliśmy piątkowym rankiem do ostatnich punktów naszej podróży. Podopieczni pani Marzeny Soczkiewicz skierowali się na Uniwersytet Łódzki, gdzie tamtejsi studenci zorganizowali nam małą lekcję mikrobiologii. Każdy z nas mógł zapoznać się z mikroflorą swojej jamy ustnej oraz dowiedzieć się mikropotwory żyją w naszym otoczeniu, np. na podłodze czy naszym smartfonie.
   Część z nas bawiła się więc w naukowców, a ekipa pana Krzysztofa Naworola zgłębiała tajniki komputerowej grafiki na Politechnice Łodzkiej.
        Na koniec naładowaliśmy jeszcze akumulatory w Galerii Łódzkiej i już mogliśmy ruszać w drogę powrotną do naszego ukochanego Sokołowa. Pełni nowych wrażeń i jeszcze nowszej wiedzy ( np. ile waży gram, albo czym się otwiera drzwi :P),  a przede wszystkim zmęczeni życiem, padliśmy w autobusie na te kilka kolejnych godzin wypełnionych głównie ciszą i okazjonalnie przerywaną śmiechem. Niestety, miło spędzany czas płynie baaaardzo szybko i te dwa dni minęły nam jak z szybkością 5-minutowej kartkówki z matmy. Jednak wszyscy szczęśliwie wróciliśmy w godzinach wieczornych do domu, szczęśliwi i oczywiście gotowi na powtórkę!

PS. Wskazówka dla przyszłych kierowców – serio, NIGDY nie zdawajcie prawka w Łodzi...

Emilia L. aka Biopol
Julia Kraska

Polecamy